Wybory na Białorusi. Wielka Brytania „nie akceptuje wyniku”
– Świat z przerażeniem obserwował przemoc stosowaną przez białoruskie władze w celu stłumienia pokojowych protestów, które miały miejsce po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Wielka Brytania nie akceptuje wyników tych wyborów – brzmi oświadczenie szefa Foreign Office, Dominika Raaba. – Pilnie potrzebujemy niezależnego śledztwa przeprowadzonego za pośrednictwem OBWE w sprawie nadużyć, które sprawiły, że te wybory nie były uczciwe, a także dotyczącego tych okrutnych represji, które po wyborach nastąpiły – dodał.
Szef brytyjskiej dyplomacji zapowiedział, że Wielka Brytania będzie współpracować z partnerami ze świata, by ukarać odpowiedzialne za tę sytuację osoby i „pociągnąć białoruskie władze do odpowiedzialności”.
Oficjalne wyniki wyborów
Centralna Komisja Wyborcza w piątek podała, że Aleksandr Łukaszenka zdobył 80,1 proc. głosów, a Swietłana Cichanouska 10,1 proc. „Wątpię by ktoś w te liczby uwierzył, zwłaszcza po tym co się stało I co nadal dzieje się na Białorusi” – pisał na Twitterze Andrzej Poczobut, dziennikarz i członek zarządu Związku Polaków na Białorusi.
Deklaracja Cichanouskiej
W poniedziałek 17 sierpnia Swiatłana Cichanouska opublikowała nagranie, w którym zadeklarowała, że jest w stanie wziąć na siebie polityczną odpowiedzialność i działać jako lider państwa w czasie, który potrzebny jest na uspokojenie emocji i wejście w normalny rytm oraz rozpisanie nowych wyborów prezydenckich. – Wszyscy chcemy wydostać się z tego kręgu, w którym znaleźliśmy się 26 lat temu. Jestem gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność i wejść w ten okres w roli lidera narodowego po to, aby ten kraj mógł uspokoić się, wejść w normalny rytm; byśmy mogli uwolnić wszystkich więźniów politycznych i przygotować ramy prawne i warunki do zorganizowania nowych wyborów prezydenckich tak szybko, jak to możliwe – oświadczyła Cichanouska.
Ogromny protest po tygodniu manifestacji
Protesty przeciwko fałszowaniu wyników wyborów i polityce Alaksandra Łukaszenki trwają na Białorusi nieprzerwanie od niedzieli 9 lipca. Tydzień po wyborach w Mińsku miała miejsce ogromna pokojowa manifestacja przeciwko prezydentowi, w której – według niezależnych mediów – uczestniczyło od 100 do nawet 200 czy 500 tysięcy (taką liczbą podaje telewizja Belsat – red.) osób..Ogromny społeczny sprzeciw budzą brutalne metody OMON-u i milicji z pierwszych dni protestów, kiedy to ich uczestnicy byli masowo zatrzymywani, bici i przetrzymywani w aresztach bez podstawy prawnej. Wczorajsza demonstracja zakończyła się bez interwencji służb, a około 100-200 tys. jej uczestników, którzy dotarli na Plac Niepodległości, rozeszło się po godz. 21 do domów.